W związku z tym, że za 3 tygodnie premierę ma PlayStation VR 2….kupiłem sobie w końcu PS VR 1. I myślę, że dla wszystkich, którzy zwlekali z tym zakupem jest to świetna okazja, by nadrobić wiele zaległych gier. PS VR 2 niestety nie będzie wstecznie kompatybilne z grami PS VR 1 (trochę tytułów zostanie zaktualizowanych, […]
W tej chwili w Internecie (przynajmniej tym moim) króluje jeden temat, czyli E3 2015. Nie będę się jednak rozwodził nad wszystkim, co zostało pokazane na targach w Los Angeles. Dlatego skupiłem się tylko na tych tytułach i informacjach, które wyjątkowo mnie zaskoczyły albo wywołały emocje inne niż “aha, tego się spodziewałem...”.
Brawo należy się Microsoftowi za to, że zdecydowano się na wprowadzenie wstecznej kompatybilności w Xboxach One. Nie jestem pewny czym podyktowana była ta decyzja, ale nie trudno sugerować się dość nierównymi wynikami sprzedaży PS4 i Xboxa One.
Wsteczna kompatybilność to nieskrępowane wyciągnięcie ręki w stronę graczy - zwłaszcza tych, którzy klientami Microsoftu są już od wielu lat. Od strony technologicznej ma to działać w bardzo prosty sposób. Xbox One będzie po prostu emulować system operacyjny Xboxa 360. Dzięki temu podczas rozgrywki w tytuły z poprzedniej generacji, Xbox One nie będzie w żaden sposób ograniczony. Po prostu z jego perspektywy emulowany system będzie widoczny jako jedna, wielka gra pod tytułem “Xbox 360”.
Microsoft wystartował już nawet z ankietą dotyczącą gier, w które posiadacze Xboxów One zagraliby najchętniej. Bezapelacyjnie prowadzi Red Dead Redemption. Nie dziwię się, bo to jedna z najlepszych gier minionej dekady (przeczytaj moją recenzję).
Natomiast Sony w odpowiedzi na zapowiedź swojego konkurenta jasno dało do zrozumienia, że ma inne plany (jak usługa PlayStation Now i wydawanie zremasterowanych gier) i PlayStation 4 nie będzie wstecznie kompatybilne.
Zapowiedź Fallout 4 składała się z trzech części. Raz - zapowiedziano samą grę, która nie wydaje się w żaden sposób przełomowa, ale pożyjemy, zobaczymy. Dwa - zapowiedziano edycję kolekcjonerską z prawdziwym Pip-boyem, do którego możemy włożyć nasze smartfony i poczuć się jak po Wielkiej Wojnie. I trzy - zapowiedziano aplikację mobilną Fallout Shelter, która tego samego dnia była dostępna dla graczy i od tamtej pory bije rekordy popularności. Póki co niestety dostępna jest tylko dla posiadaczy urządzeń Apple.
Kocham dynamiczne, pierwszoosobowe gry, w których pierwsze skrzypce grają niezwykłe umiejętności bohatera, a broń konwencjonalna prawie w ogóle nie jest eksploatowana. Na tegorocznym E3 obecne były trzy gry, które idealnie wpisują się w ten opis.
Konferencja Sony zaczęła się bardzo niespodziewanie, ponieważ od materiału z The Last Guardian. Gra została zapowiedziana jeszcze w 2009 roku, a planowaną datą premiery był rok 2011. Niestety nic z tego nie wyszło, a o samej grze w końcu ucichło. Aż do teraz.
Jestem fanem gier studia Team ICO i do dziś uważam, że Shadow of the Colossus to jedna z najlepszych gier W OGÓLE! Dlatego na The Last Guardian czekam - dość niecierpliwie, ale skoro tyle czasu już czekałem, to te kilkanaście miesięcy mnie nie zbawi. A jestem pewny, że warto, bo kto jak kto, ale Team ICO potrafi ukazać więzi między bohaterami ich gier w naprawdę niesamowity sposób.
Kolejną wielką niespodzianką było Horizon: Zero Dawn, czyli całkowicie nowa gra od twórców serii Killzone. Mamy tu klimat post-apo, mechaniczne dinozaury i niezwykłą główną bohaterkę, której do przetrwania wystarczy łuk. Rozgrywka wygląda imponująco, a całość śmiga na udoskonalonym silniku z Killzone: Shadow Fall. Nie mogę się doczekać.
Na sam koniec Sony zaprezentowało Uncharted 4: A Thief’s End - mogliśmy zobaczyć naprawdę długi kawałek rozgrywki, który bez ceregieli pokazuje wszystko to, za co kochamy tę serię - filmowy klimat i płynną, dynamiczną rozgrywkę. Na szczególną uwagę zasługuje błoto - dosłownie. Tak jak w poprzednich odsłonach twórcy skupiali się kolejno na efektach wizualnych wody, śniegu i piasku (przeczytaj recenzję Uncharted 3: Drake's Deception), tak w Uncharted 4 doświadczymy chyba najładniejszego błota jakie widziały gry video.
Z zaskoczenia wzięła mnie kolejna odsłona cyklu Tom Clancy’s Ghost Recon o podtytule Wildlands. Po raz pierwszy otrzymamy całkowicie otwarty świat. Gra bardzo przypomina pod tym względem serię Just Cause, w której również główny nacisk położony jest na wolność gracza oraz wiele możliwych dróg do celu. Główną różnicą wydaje się jednak próba zachowania pewnego realizmu, który był od zawsze obecny w grach z serii Ghost Recon.
Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie Star Wars: Battlefront. Gameplay ukazujący sieciową bitwę na mroźnej planecie Hoth prezentował się (dosłownie) nieziemsko. Stare Battlefronty bardzo dobrze wspominam do dziś i jeżeli nowa gra w uniwersum Gwiezdnych Wojen będzie przynajmniej tak dobra, jak jej poprzedniczki sprzed 10 lat - będę bardzo zadowolony.
Na Metal Gear Solid V: Phantom Pain czekam z takim samym zniecierpliwieniem, jak czekałem na Wiedźmina 3. Przedsmak gry otrzymaliśmy wraz z MGS: Ground Zeroes i od tamtej pory jestem pewny, że się nie zawiodę. Natomiast na E3 zaprezentowano m.in. nowy zwiastun, który wyreżyserował ojciec serii, czyli Hideo Kojima.
Tegoroczne targi E3 były moim zdaniem bardzo udane. Pojawiło się kilka obiecujących, nowych projektów i powróciło kilka serii, które aż prosiły się o kontynuacje. Do tego kilka bardzo niespodziewanych zapowiedzi naprawdę mnie zaskoczyło w jak najbardziej pozytywny sposób.