Team Ninja obiecało grę osadzoną w czasach burzliwych przemian XIX-wiecznej Japonii, kiedy tradycja zderzała się z nowoczesnością. Od zawsze fascynowała mnie epoka samurajów – miecze, honor, rywalizacja klanów. Kiedy więc zobaczyłem pierwszy zwiastun „Rise of the Rōnin”, wiedziałem, że muszę w to zagrać. Czy ta produkcja spełniła moje oczekiwania? Największym atutem Rise of the Rōnin […]
Nowe przygody Człowieka-Pająka na PS4 podnoszą poprzeczkę dla innych gier z otwartym światem. Spoglądając na ostatnie 20 lat, gier z Człowiekiem-pająkiem w roli głównej pojawiło się naprawdę wiele. Jednak dopiero teraz udało się zamknąć w jednej produkcji wszystko, co czyni tego bohatera i jego świat tak atrakcyjnymi.
Gra jest dostępna wyłącznie na konsolę PlayStation 4. Czy ograniczenie się do jednej platformy było dobrym pomysłem? Być może właśnie dzięki temu możliwe było wyprodukowanie tak bardzo trafionego produktu. Twórcy sami przyznali, że końcowy efekt był możliwy głównie dzięki otwartości SONY nawet na radykalne zmiany w projekcie.
Na deskach Nowego Jorku
Spider-Man nie byłby tak spektakularny bez sceny, na której występuje. Nowy Jork przedstawiony w grze ma niezwykły urok. Spider-Man po zejściu na ulicę może wejść w interakcję z przechodniami, na przykład witając się z nimi. A zaglądając w okna mieszkań, można zauważyć, że nie są to tekstury nałożone na budynek — w środku rzeczywiście jest przestrzeń. Co prawda jest to przestrzeń bardzo uproszczona (mocno spłaszczone meble), ale dzięki temu podczas poruszania się po mieście nie ma poczucia, że budynki to tylko wielkie, bezduszne klocki. Natomiast w przypadku przestępstw (takich jak rabunek sklepu) twórcy poszli o krok dalej — możliwe jest wejście do takiego przybytku i pokonanie przeciwników w środku, a wszystko to przedstawione jest z perspektywy przypominającej widok na domek dla lalek. Bardzo prosty, ale efektywny zabieg pozwalający na uzyskanie dodatkowej głębi rozgrywki.
Jednak sednem rozgrywki każdej grze o Spider-Manie była wolność poruszania się — i w tym wypadku nie jest inaczej. Różnica jest jednak taka, że po raz pierwszy otrzymaliśmy system przemierzania przestrzeni między budynkami, który nie idzie na żadne kompromisy. Zadbano naprawdę o każdy szczegół! Aby móc się huśtać sieć musi mieć możliwość przyczepienia się do jakiegoś budynku lub obiektu. Do tego animacje głównego bohatera dostosowane są do danej przeszkody, więc inaczej będzie się poruszać po przeszklonym wieżowcu, a inaczej po budynku mieszkalnym ze schodami przeciwpożarowymi. Każda sekunda spędzona na pajęczynie wygląda jak żywcem wyjęta z filmu — i co najważniejsze — przynosi hektolitry radości oraz totalną wolność. Właśnie o takim czymś marzyłem od dawna!
Samowystarczalny pajęczy ekosystem
Przedstawiona w grze historia jest niespotykanie samowystarczalna — nie ma poczucia, że czegoś tutaj zabrakło. Dzięki temu wszyscy fani Człowieka-Pająka będą zadowoleni z zawartości, jaką oferuje ten tytuł. Fabuła jest pełna humoru, a miejscami zaskakuje — zwłaszcza dbałością o szczegóły i przemyślanym dramatyzmem. Bohaterowie drugoplanowi — w tym przeciwnicy Spider-Mana — nie są zwykłymi narzędziami będącymi pustą ramą dla głównej narracji. Mają swoje własne motywacje, które można zrozumieć lub wręcz przyznać im rację. Podczas rozgrywki przejmujemy nawet kontrolę nad dwójką bohaterów drugoplanowych, którzy pomimo braku super mocy radzą sobie całkiem dobrze — a przy okazji wprowadzają chwilę przerwy od huśtania się po mieście i przylepiania przeciwników do powierzchni płaskich.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie płynność, z jaką gracz wciągany jest w to, co dzieje się na ekranie. Siła nowego Spider-Mana leży w przemyślanym rozproszeniu zadań oraz możliwych do podjęcia przez gracza działań po całym mieście. Mimo to — nawet podczas wykonywania zadań pobocznych, wyzwań, czy po prostu huśtając się między budynkami — jesteśmy ciągle w centrum wydarzeń głównej linii fabularnej. Telefon głównego bohatera praktycznie co chwila dzwoni w nowej sprawie. Do tego w przypadku przerwania rozmowy jest ona po chwili w kulturalny sposób kontynuowana, co tylko pogłębia poczucie immersji i identyfikacji z głównym bohaterem.
W trakcie tych kilkunastu godzin rozgrywki ani przez chwilę nie miałem poczucia, że fabuła jest w jakiś sztuczny sposób pchana do przodu. A pomimo wolności poruszania się po całym mieście, nie było momentu, w którym gra pozwalałaby zapomnieć o głównym wątku fabularnym. Wszystko się ładnie zazębia i bardzo mocno przypomina rzeczywistość, w której przeplata się praca, codzienne obowiązki, przyjemności i chwile zadumy przerywane przez zgłaszane w systemie policyjnym przestępstwa w toku. A jeżeli jesteśmy zbyt zajęci i nie odpowiemy na wezwanie do przestępstwa — usłyszymy w radio zgłoszenia osób oburzonych brakiem pomocy ze strony Spider-Mana, pomimo że widziały go w okolicy.
Takich smaczków jest całe mnóstwo i tutaj należą się po prostu słowa uznania, bo po prostu stopień dbałości o szczegóły jest masakrycznie wysoki. Właśnie dlatego nowemu Spider-Manowi uchodzi na sucho zrzucenie na graczy zadań w stylu “znajdź 55 plecaków” czy “zrób zdjęcia znanych miejsc w Nowym Jorku”. Dzięki nim możemy na chwilę oderwać się od jazdy bez trzymanki, jaką jest główny wątek fabularny, a przy okazji otrzymać jakąś nagrodę.
Filmowa choreografia i pełna swoboda
Walka i mechanika poruszania się są ze sobą całkowicie kompatybilne i w każdej chwili możemy oddalić się od przeciwników (pod warunkiem, że nie znajdujemy się w budynku) lub, na przykład, zaskoczyć wszystkich atakiem ze szczytu wieżowca. Każde kolejne wezwanie do przestępstwa wiąże się z przypływem adrenaliny, bo po prostu walka z kolejnymi falami przeciwników się nie nudzi. Co prawda walki z bossami są dość liniowe, niezbyt odkrywcze i pełne sekwencji QTE, ale są niesamowicie satysfakcjonujące i przedstawione z kinowym prawdziwym rozmachem. Do tego animacje i praca kamery są tak płynnie sprzężone ze sobą, że łączenie combosów, gadżetów, zdolności specjalnych i poruszanie się między wrogami wygląda jak zaplanowana przez choreografa sekwencja w filmie. A wszystko to przyozdobione jest takimi szczegółami jak na przykład ślina wystrzeliwująca z ust przeciwników po udanym ciosie Spider-Mana.
Spider-Man jest świetnie zoptymalizowany. Co prawda w grze występują ekrany ładowania, ale nie trwają one więcej niż 10 sekund. Do tego poruszając się po Nowym Jorku, nie zaznamy żadnych spowolnień ani kompromisów. Biorąc pod uwagę prędkość, z jaką poruszamy się po mieście — jest to spory wyczyn. Bardzo miłym zaskoczeniem okazała się możliwość zapisania stanu gry nawet w trakcie oglądania filmiku przerywnikowego lub podczas walki.
Natomiast mocno zasmucił mnie fakt, że niemożliwa jest dowolna zmiana języka gry lub chociaż napisów. Niestety język w grze zależny jest od ustawień językowych konsoli. A że nie przepadam za polskim dubbingiem, to byłem zmuszony zmienić język systemu na angielski i grać z angielskimi napisami. Interfejs gry mocno nawiązuje do prostej kolorystyki znanej z klasycznych komiksów. Jedynym mankamentem jest trochę wybrakowana i nieintuicyjna zakładka ze śledzonymi w danym momencie misjami oraz brak możliwość ponownego uruchomienia ukończonych misji i fabularnych zadań pobocznych.
Wykreowany świat, mechanika rozgrywki i fabuła w Marvel’s Spider-Man zostały tak ze sobą zgrane, by móc wycisnąć z tej synergii jak najwięcej jakości. Natomiast wydawać by się mogło, że wszystko, co odstawało lub nie było wystarczająco dobre podczas produkcji gry — musiało zostać całkowicie wycięte albo na tyle ulepszone, by dorównać do ogólnego poziomu jakości. Dzięki temu posiadacze PlayStation 4 otrzymali tytuł, który jest po prostu świetnie zbalansowaną odpowiedzią na modlitwy fanów Spider-Mana.