Team Ninja obiecało grę osadzoną w czasach burzliwych przemian XIX-wiecznej Japonii, kiedy tradycja zderzała się z nowoczesnością. Od zawsze fascynowała mnie epoka samurajów – miecze, honor, rywalizacja klanów. Kiedy więc zobaczyłem pierwszy zwiastun „Rise of the Rōnin”, wiedziałem, że muszę w to zagrać. Czy ta produkcja spełniła moje oczekiwania? Największym atutem Rise of the Rōnin […]
Animacje mają to do siebie, że bez piosenek śpiewanych przez bohaterów ani rusz. Cała sztuka polega na sposobie w jaki zostały wkomponowane w treść filmu. Czasami wręcz frustrują. Na szczęście Disney robi to z taką gracją i emocją, że nawet największy przeciwnik muzycznych wstawek wyjdzie z kina zadowolony. Nie dziwię się również temu, że utwór “Let It Go” jest nominowany do Oscara.
Scenariusz Krainy lodu luźno opiera się o baśń o królowej śniegu. Księżniczka Elsa (Idina Menzel) posiada moc, dzięki której może zamrozić wszystko - od jabłka po całe królestwo. Od dzieciństwa stara się zapanować nad swoimi zdolnościami, jednak przez ciągłe niepowodzenia izoluje się od reszty świata, by zachować swój talent w tajemnicy. W tym samym czasie jej młodsza siostra - księżniczka Anna (Kristen Bell) - nie rozumie, dlaczego z kolejnymi latami coraz bardziej się od siebie oddalały. Wszystko zmienia się w dniu koronacji Elsy na królową, kiedy to Anna pragnąc prawdziwej, bajkowej miłości zaręcza się z pierwszym napotkanym księciem. Po serii wypadków Elsa pod wpływem silnych emocji ujawnia swoją moc i w efekcie zmuszona jest uciekać wywołując przy tym wieczną zimę w całym królestwie Arendelle.
Pomimo że uśmiech nie znika z twarzy podczas seansu, w filmie nie znajdziemy nawału czysto humorystycznych gagów. Wyjątkiem jest komiczna postać bałwana Olafa (Josh Gad), który kocha słońce i po prostu nie da się go nie lubić. Nie zabrakło również bardziej mrocznych motywów i przeszkód, które muszą pokonać główni bohaterowie podróżując po tej pokrytej śniegiem i lodem krainie.
W efekcie otrzymujemy prawdziwie (i trochę ironicznie) ciepłą historię o miłości i emocjach z kilkoma zaskakującymi twistami fabularnymi. Dorośli będą się bawić równie dobrze co dzieci, a momentami nawet trochę lepiej. Disney spisał się na medal po raz kolejny oferując jedną z najbardziej oryginalnych, a zarazem spójnych i poruszających opowieści, która żadnego widza nie pozostawi w stanie negatywnej obojętności.