Throne & Liberty, od NCSoft, czyli twórców legendarnej serii Lineage, obiecuje intensywne doświadczenie MMO z dużym naciskiem na masowe PvP i (między)gildyjną dramę. Lineage II w okolicach roku 2007 było moją pierwszą miłością w gatunku MMORPG, więc z Throne & Liberty wiązałem dość duże oczekiwania. Okazało się, że w pierwszym miesiącu (październik 2024) utopiłem w […]
Co by było, gdyby Korea Północna zaatakowała USA? Jedną z wizji takich wydarzeń można sprawdzić w niedawno wydanej strzelaninie o dumnej nazwie Homefront.
Czasami już tak jest, że dobry pomysł nie wystarczy. Homefront jest tego przykładem. Gra ewidentnie bazuje tylko na kontrowersyjnym temacie i związanym z nim marketingiem. Ostatnie informacje odnośnie sprzedaży tego tytułu (milion kopii w tydzień) pozwalają stwierdzić, że to właśnie dobra reklama sprzedaje produkt. Oczywiście, żeby nie było - Homefront posiada kilka dobrych, a nawet świetnych elementów, dla których warto zanurzyć się w historię o okupowanych Stanach Zjednoczonych.
Homefront to kalka serii Call of Duty: Modern Warfare z pojazdami na wzór Battlefieldów i fabułą a’la bardziej wiarygodny Half-Life 2 z proamerykańskim przekazem. Ogólnie jest to udane połączenie, ale jakościowo gra jest bardzo nierówna. Sama fabuła to zwykła “naparzanka” z kilkoma dramatycznymi akcjami pełnymi skryptów (kulejących technologicznie skryptów). Akcja gry rozgrywa się w 2027 roku na terenie San Francisco. Po ataku Północnej Korei (pod przywództwem syna Kim Dzong Ila - Kim Dzong Una) na USA, miasta stają się obozami pracy dla Amerykanów, którzy zostali zniewoleni przez okupanta. Jednym z takich obywateli jest były pilot Robert Jacobs, który zostaje uratowany przez oddział Ruchu Oporu, do którego następnie dołącza. Tak wyglądają pierwsze minuty gry. Od tej pory głównym celem jest wyrzynanie tuzinów koreańskich żołnierzy (i nie tylko) w celu dojścia z punktu A do punktu B. Są także bardziej ambitne zadania, z których chyba najbardziej wyróżnia się lot śmigłowcem i misja skradankowa. Cel gry nie pozostaje jasny przez większą część z tych 6 godzin potrzebnych do ukończenia Homefront i to właśnie końcówka jest najprzyjemniejsza.
Główną wadą recenzowanej gry jest strona techniczna. Graficznie jest to poprzednia epoka i tylko niektóre efekty świetlne czy efekt poruszającej się folii trzymały dzisiejszy poziom. Natomiast tekstury, modele, animacje, skrypty i spadki płynności - pożal się Boże. Wrogowie mają IQ na poziomie jakiegoś stadnego, drapieżnego zwierzęcia, ponieważ atakują w grupach, a ich siła ognia jest nieadekwatna do poziomu trudności wybranego przez gracza. Od strony dźwiękowej nie jest lepiej.Samej muzyce nie można nic zarzucić, ale na przykład dźwięki wystrzałów brzmią niczym “duszące się pierdnięcia”. Nie dopracowano nawet napisów, które znikają po krótkiej chwili wraz z bardzo źle dobraną czcionką, co uniemożliwia często wczucie się w wydarzenia na ekranie.
Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość używania specjalnego pojazdu opancerzonego o nazwie Goliath, którego arsenał można zdalnie wymierzyć w grupę przeciwników lub wrogi pojazd. Misja, w której gracz zasiada za sterami helikoptera i niszczy, a następnie eskortuje cele jest jedną z bardziej przemyślanych. Ogólnie, to właśnie pojazdy wypadły najlepiej, bo piesze strzelanie to uboga kopia Call of Duty.
Ostatnia deską ratunku przed zapomnieniem gry Homefront jest tryb sieciowy, który wypadł bardzo dobrze i potrafi wciągnąć. Zabawę umila obecność pojazdów, które można poprowadzić własnoręcznie lub zdalnie. Punkty zdobywane za wykonywanie zadań i zabicia można przeznaczyć na zabaweczki pokroju zdalnie sterowanego helikoptera zwiadowczego lub opancerzonego drona z napędem gąsienicowym. Rozgrywki są satysfakcjonujące i zbalansowane, a przecież o to właśnie chodzi.
W przypadku Homefront twórcy mieli spore pole do popisu. Niestety świetna strategia marketingowa i fabuła z wielkim potencjałem nie wystarczą, by stworzyć dobrą grę. W przypadku omawianej gry, jedynym elementem godnym pochwały jest tryb sieciowy, który ma szansę uratować tą produkcję przed zatonięciem w morzu średnich jakościowo gier. Grę na pewno warto sprawdzić, ale raczej dopiero gdy stanieje, a obecnie lepszym wyborem będzie Killzone 3, Crysis 2 czy nasz rodzimy Bulletstorm. Sądząc po sukcesie komercyjnym Homefront, możemy spodziewać się drugiej części. Mam tylko nadzieję, że tym razem twórcy postarają się stworzyć grę na wyższym poziomie.
Grę w wersji na konsolę PlayStation 3 dostarczył wydawca
