Team Ninja obiecało grę osadzoną w czasach burzliwych przemian XIX-wiecznej Japonii, kiedy tradycja zderzała się z nowoczesnością. Od zawsze fascynowała mnie epoka samurajów – miecze, honor, rywalizacja klanów. Kiedy więc zobaczyłem pierwszy zwiastun „Rise of the Rōnin”, wiedziałem, że muszę w to zagrać. Czy ta produkcja spełniła moje oczekiwania? Największym atutem Rise of the Rōnin […]
Po trzech dniach zabawy z nadchodzącą produkcją studia ArenaNet moje nastawienie nie zmieniło się ani trochę. Na premierę Guild Wars 2 czekam od 2007 roku, czyli od momentu, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o pracach nad tym tytułem. W część pierwszą grałem dość sporadycznie z powodu przezwyczajeń, które wyniosłem po dwóch latach gry w Lineage 2. Brakowało mi otwartego świata z chaotycznym PvP i wysoce rozwiniętą gospodarką. Niemniej jednak do dziś zdarza mi się odpalić Guild Wars, zwykle w czasie jakichś eventów lub w celu rozegrania kilku drużynowych walk na arenie. Dlaczego więc czekam na drugą część, skoro pierwsza nie wciągnęła mnie za bardzo? Powodem były naprawdę przemyślane obietnice, które z początku wydawały się lekko przesadzone, jednak wraz z kolejnymi informacjami i materiałami stawały się naprawdę prawdopodobne. Guild Wars 2 miało połączyć najlepsze elementy trzech gier, które królowały kilka lat temu na rynku gier RPG, ale różniły się od siebie znacząco. Mowa tu o World of Warcraft, Lineage 2 oraz oczywiście Guild Wars.
ArenaNet to ekipa stworzona z byłych pracowników Blizzarda, którzy zadomowili się pod skrzydłami korporacji NCsoft. Mając w zanadrzu doświadczenie przy tworzeniu World of Warcraft, a praktycznie za ścianą kolegów po fachu rozwijających grę Lineage 2 studio ArenaNet zdołało stworzyć tytuł, który był inny niż wszystkie znane gry MMORPG. Wyposażenie czy poziom postaci praktycznie były nieważne, ponieważ to umiejętności i zdolności taktyczne decydowały o zwycięstwie. Tym co odrzucało część graczy był podzielony na instancje świat, w którym spotkać można było jedynie osoby w stworzonej wcześniej grupie. Pozwoliło to jednak na stworzenie linii fabularnej, której nie powstydziłoby się wiele gier fabularnych. Najlepsze jest jednak to, że gracze nie byli zmuszani do rozwijania swojej postaci od początku i mogli po prostu utworzyć bohatera przeznaczonego tylko do rozgrywki PvP, który od razu miał maksymalny poziom doświadczenia, ale mógł poruszać się tylko po terenach przeznaczonych do rozgrywek pomiędzy graczami. Na koniec dodam jeszcze, że grę trzeba było po prostu kupić w sklepie bez żadnych abonamentów. Guild Wars 2 naprawia ograniczenia narzucone przez formę, w jakiej działała część pierwsza i łączy dosłownie wszystko co najlepsze w grach MMORPG nie idąc przy tym na żaden kompromis.
W wersji beta dostępne były 3 rasy - Ludzie, Popielce i Nornowie, a w kolejnych otwartych testach udostępnione zostaną prawdopodobnie pozostałe 2 rasy, czyli Sylvari i Asura. Akcja gry dzieje się 250 lat po wydarzeniach z części pierwszej. Proces tworzenia postaci obejmuje nie tylko wybór rasy, klasy (jednej z ośmiu) oraz wyglądu, ale również kilka pytań, które decydują o pochodzeniu i cechach charakteru bohatera. Dzięki temu tworząc dwie postacie tej samej rasy i klasy można zauważyć, że ich linia fabularna będzie się mniej lub bardziej różnić. Początek gry wygląda podobnie jak w Warhammerze Online lub Star Wars: The Old Republic - pojawia się jakieś zagrożenie, które może być zażegnane tylko z pomocą gracza. Tutaj jednak dają o sobie znać różnice w tak zwanych osobistych historiach każdej z postaci, dzięki czemu tworząc kolejną postać nie trzeba ponownie przechodzić tej samej sekwencji questów. Dodatkowo zadania nie są podawane w formie suchego tekstu - “przynieś, zanieś, pozamiataj, bo inaczej wszyscy umrzemy”, tylko jako scenki przedstawiające rozmowę dwóch postaci z opcjami do wyboru. Porównać to można do Star Wars: The Old Republic, gdzie jednak wygląda to bardziej realistycznie. Podczas przygód można się natknąć na dynamiczne wydarzenia, takie jak na przykład zabarykadowany most pełen bandytów. Jest to typ zadania wspólnego, do którego dołączyć może każdy gracz znajdujący się w pobliżu - w Warhammer Online działy się podobne rzeczy.
Świat w Guild Wars 2 jest naprawdę olbrzymi, a mapy są wypełnione różnego rodzaju drobiazgami i szczegółami. Lokacje oddzielone są czymś w rodzaju portali, jednak w przeciwieństwie do pierwszej części poza miastami można spotkać setki innych graczy. W dodatku do każdego odwiedzonego wcześniej miejsca można bez problemu się teleportować za drobną opłatą. Skraca to czas podróży i jest to funkcja niezbędna, bo jak już wcześniej napisałem - kontynent Tyrii jest olbrzymi.
Oprócz wykonywania misji można praktycznie od początku gry rozpocząć swoją przygodę z trybem World vs World vs World. Polega on na tym, ze trzy serwery walczą między sobą o dominacje na oddzielnej mapie non stop przez kilka tygodni. Każdy gracz automatycznie otrzymuje najwyższy poziom doświadczenia oraz odpowiednie bonusy do poziomu życia, czy punktów obrażeń broni. Dzięki temu panuje balans i na pierwszym miejscu liczy się refleks i umiejętności. A te zależą głównie od rodzaju broni. Na pasku z dziesięcioma slotami pięć z nich zajmują skille przypisane do danej broni, które stają się dostępne wraz z używaniem danego narzędzia mordu. Można skorzystać nawet z przedmiotów tworzących otoczenie i każdy z nich ma swój zestaw umiejętności. Może to być butelka lub jakaś gałąź. Kolejny slot przeznaczony jest na leczenie, a ostatnie 4 na dodatkowe skille. Poza tym na przykład Łowca ma jeszcze pasek umiejętności swojego pupila, który walczy u jego boku. Obecny jest również pasek staminy pozwalającej na wykonywanie m.in. uników, które przydają się w każdej walce. Sterowanie w grze jest naprawdę wygodne, a postać może poruszać się wszędzie. Nie ma żadnych niewidzialnych ścian.
Bardzo efektownie wyglądają skille AoE, czyli działające obszarowo. Na przykład podczas obrony fortecy można posłać grad strzał na wszystkich, którzy próbują sforsować bramę. Jeszcze ciekawiej prezentują się magiczne umiejętności, jednak w ciagu trzech dni testów nie zdążyłem nawet stworzyć postaci posługującej się magią i wypróbować je na własnej skórze.
Zdobywanie poziomów doświadczenia w Guild Wars 2 odbywa się na nieco innych zasadach niż w standardowych grach tego typu. Od pewnego momentu ilość punktów doświadczenia potrzebnych do awansu na kolejny poziom jest zawsze taka sama, dzięki czemu levelowanie nie będzie taką katorgą. Fajnie rozwiązano też kwestię śmierci, a raczej tego, co jest przed nią. Gracz upada i może walczyć o życie za pomocą umiejętności takich jak rzucanie kamieniami czy przywołanie swojego zwierzaka na pomoc. Jeżeli nikomu nie uda się dobić rannego gracz wraca do gry.
Gra jest tworzona od 2007 roku, ale graficznie dorównuje dzisiejszym tytułom. Gorzej jest z optymalizacją, ponieważ nawet na dobrym sprzęcie potrafi nieźle przyciąć i nie mówię tu o sytuacjach, gdy na ekranie jest kilkudziesięciu graczy, z których każdy korzysta z jakiegoś efektywnie wyglądającego skilla. O warstwę muzyczną nie trzeba się martwić, ponieważ odpowiada za nią Jeremy Soule - autor ścieżki dźwiękowej do poprzedniej części Guild Wars oraz do trzech ostatnich odsłon serii The Elder Scrolls.
Z ciekawostek na pewno warto wiedzieć, że twórcy planują wydać aplikację na smartfony i urządzenia mobilne, dzięki której gracze będą mogli zarządzać swoimi kontami Guild Wars, kontaktować się ze znajomymi i mieć ogląd na rozkład sił w walkach międzyserwerowych. Natomiast gracze, którzy spędzili nie jedną noc z pierwszą częścią na pewno nie mogą się doczekać, by przenieść swoje tytuły za pomocą Hall of Monuments, czyli lokacji stworzonej specjalnie po to, by nagrodzić fanów serii za ich osiągnięcia w ciągu ostatnich siedmiu lat.
Nie mogę się doczekać kolejnej bety i tak jak napisałem na samym początku - moje nastawienie do Guild Wars 2 nie zmieniło się ani trochę. Nadal nie mogę się doczekać, by wsiąknąć w ten świat na całego. Ta gra będzie wielka i bez problemu zmiecie konkurencję. Powód tego jest prosty - lata doświadczenia, lata obserwacji i lata planowania. Aha, no i brak comiesięcznych opłat za produkt najwyższej jakości. Kupujesz raz i grasz, chociaż za to, czego doświadczyłem przez te 3 dni już teraz mógłbym płacić co miesięczną daninę. ArenaNet - nigdy w Was nie wątpiłem.