W związku z tym, że za 3 tygodnie premierę ma PlayStation VR 2….kupiłem sobie w końcu PS VR 1. I myślę, że dla wszystkich, którzy zwlekali z tym zakupem jest to świetna okazja, by nadrobić wiele zaległych gier. PS VR 2 niestety nie będzie wstecznie kompatybilne z grami PS VR 1 (trochę tytułów zostanie zaktualizowanych, […]
Tym razem wybierzemy się na dziki, ooh jakże dziki zachód - w polskim wykonaniu. Kontynuacja serii Call of Juarez o podtytule Gunslinger to powrót do korzeni po niezbyt udanej wycieczce do współczesności w The Cartel. Tym razem nie jest to ani sequel, ani prequel przygód braci McCall, ponieważ postanowiono przybliżyć sylwetki faktycznych legend Dzikiego Zachodu. Mamy takie sławy jak Billy the Kid, czy Jesse James, którego wygląd mocno inspirowany jest Bradem Pittem, który z kolei grał Jessiego Jamesa w filmie “Zabójstwo Jessiego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda” - swoją drogą polecam, świetny film.
Oczywiście część wydarzeń w grze tylko w pewnym stopniu pokrywa się z faktami historycznymi, a wiele ze spotkanych postaci jest równie fikcyjnych co główny bohater. Ale dzięki nieco zakręconej pierwszoosobowej narracji, która w pewnym stopniu jest zależna od poczynań gracza koniec końców wszystko do siebie pasuje. Całość rozbija się o pomysł znany między innymi z gry Bastion, która właśnie dzięki lektorowi na bieżąco komentującemu wydarzenia na ekranie zdobyła serca milionów graczy. Call of Juarez: Gunslinger korzysta z bardzo podobnej idei, z tą różnicą, że to główny bohater siedząc w knajpie opowiada swoją historię, którą od czasu do czasu dodatkowo koloryzuje lub nawet zmyśla część epizodów. Może się też zdarzyć, że jedna ze słuchających osób postanowi przedstawić własną wersję wydarzeń.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że fabuła jest dość krótka i liniowa, więc kolejne podejście do kampanii jednoosobowej już nas niczym nie zaskoczy - no może poza dwoma możliwymi zakończeniami zależnymi od decyzji podjętej na koniec gry. Niech was to jednak nie zniechęca, ponieważ opowieść jest ciekawa i ma kilka naprawdę dobrze wyreżyserowanych zwrotów akcji, a całość utrzymana jest w soczyście westernowym klimacie.
Gra broni się również jako kowbojski shooter. Znany z poprzednich odsłon serii tryb skupienia ponownie umożliwia wyrżnięcie tuzina wrogów w mgnieniu oka. Dodatkowo dodano umiejętność uchylenia się przed zabójczymi strzałami, pod warunkiem, że odpowiedni pasek został wcześniej zapełniony. Nowością jest podzielone na trzy archetypy drzewko rozwoju, które pozwala na wykupienie ulepszeń, takich jak na przykład spowolnienie przy celowaniu, większe obrażenia z danego typu broni lub ulepszony tryb koncentracji.
Przeczytaj recenzję Call of Juarez: Więzy Krwi
System pojedynków powraca po nieobecności w The Cartel i może nie jest zbyt rewolucyjny, ale na pewno bardziej przejrzysty. Cała rzecz polega na tym, by mieć oko na odległość ręki od rękojeści rewolweru i w tym samym czasie celować do przeciwnika. Można poczekać, aż oponent sięgnie po broń, lub niehonorowo zaatakować przed czasem. Szkoda tylko, że nie można się pojedynkować z innymi graczami. Co ja mówię...w grze w ogóle nie ma trybu multiplayer. Pokuszono się tylko o ranking graczy, którzy zamierzają pokonywać kolejne rekordy szybkości w pokonywaniu map w trybie arcade lub pojedynków.
Oprawa graficzna pod względem stylu artystycznego robi wrażenie. Całość przedstawiona jest w lekko komiksowym wydaniu, łącznie ze statycznymi przerywnikami pomiędzy rozdziałami. A pomimo że świat jest kolorowy i pełen delikatnego efektu cell-shading wszystkie elementy wydają się być bardzo realistyczne. Pod względem dźwiękowym wyróżnia się głos głównego bohatera, szkoda tylko, że nie można tego powiedzieć o jego nogach, które są po prostu niewidoczne, a był to pewnego rodzaju znak rozpoznawczy serii.
Techland cofnął się o sto lat, by naprawić błędy współczesności. Gunslinger to porządna gra, która jest trzy razy tańsza od innych porządnych gier. Jedynym poważnym brakiem, jest to, że nie zdecydowano się na tryb multiplayer. Poza tym to wciągająca produkcja, której krótka kampania z ciekawym sposobem narracji zaraża klimatem Dzikiego Zachodu, a dodatkowe tryby będą prawdopodobnie umilać czas wszystkim graczom, którzy czekają na zapowiedź kolejnej odsłony.
